Był wczesny poranek, a ja zostałam obudzona. Kto śmie do mnie dzwonić o 8 nad ranem?
Szybkim ruchem wstałam i wzięłam telefon, który leżał na szafce obok łóżka.
- Dzień Dobry, tutaj położna Meredith Finn. Przepraszam, że dzwonię tak wcześnie, lecz zostałam poproszona przez Pana Thirlwall'a o zadzwonienie do Pani.
- Dzień Dobry. A co się stało? Czy mojemu tacie nic nie jest?! - Zadawałam szybko pytania na, które chciałam znać odpowiedź.
- Przez telefon nic nie mogę powiedzieć, jedynie co mam do przekazania to to, że Pan Thirlwall prosi by Pani zjawiła się w szpitalu - Powiedziała położna.
- Dobrze zjawię się najszybciej jak tylko będę mogła. Proszę mi tylko powiedzieć w jakim szpitalu jest mój ojciec - Dodałam.
Po chwili odłożyłam telefon tam gdzie leżał. Szybko wzięłam ubrania z szafy i udałam się do łazienki by się ubrać. Przed wyjściem z domu zostawiłam liścik w przedpokoju dla mamy.
" Tata jest w szpitalu. Zadzwonili do mnie i powiedzieli, żebym przyjechała. Nie martw się - Jade ".
Szybkim ruchem wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę lotniska. Nie miałam zbytnio czasu, żeby jechać autem do Niemiec, więc wzięłam pieniądze, które dostałam na urodziny i postanowiłam lecieć samolotem.
Podróż nie trwała długo. W samolocie zadzwoniłam do ciotki, która mieszkała w tej samej miejscowości co ojciec. Spytałam się jej czy by przyjechała pod lotnisko i podrzuciła mnie do szpitala. Po chwili byłam już w szpitalu. Szybko udało nam się odnaleźć tatę. Trochę zdyszana i zszokowana całą sytuacją weszłam do pokoju w, którym znajdował się ojciec.
- Witaj córeczko - Powiedział słabym głosem.
- Cześć. Powiesz mi co się dzieję? - Powiedziałam zdyszana.
- Usiądź proszę - Powiedział ojciec.
- To zaczęło się parę miesięcy temu. Lekarze powiedzieli, że to nic poważnego, lecz było inaczej. Okazało się, że mam raka. Nie chciałem ci nic mówić. Przez te kilka miesięcy byłaś taka szczęśliwa z tym chłopcem, wszystko szło jak najlepiej nie chciałem nic niszczyć, więc zachowałem tą informacje dla siebie - Mówił coraz ciszej.
- Tato, ale mogłeś mi powiedzieć - Mówiłam płacząc.
- Proszę tylko nie płacz. Jeszcze nie czas na łzy - Dodał ojciec.
Rozmowę przerwała nam położna, która akurat weszła.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę dać Panu antybiotyk - Powiedziała położna podchodząc do taty.
Po wyjściu. Od razu wyciągnęłam telefon z torby i wstuknęłam dobrze znany mi numer.
- Harry?! - Powiedziałam dość głośnym tonem.
- Hej słońce coś się stało? - Zapytał chłopak.
- Jestem w tej chwili w Niemczech. Mój ojciec jest w szpitalu. Harry on ma raka - wybuchnęłam płaczem.
- Przyjadę do ciebie. Obiecuję, powiedz mi tylko jak nazywa się szpital w, którym jesteś. Obiecuję, że przyjadę - Powiedział zachrypniętym głosem.
- Szpital Herzlich - Mówiłam szlochając.
- Obiecuję, że przyjadę - Powiedział kończąc rozmowę.
Po rozmowie z Harry'm wybuchnęłam płaczem. Zupełnie nie wiedziałam co się ze mną dzieję. MÓJ TATA MA RAKA !! W mojej głowie siedziały tylko te słowa. Miałam, lecz nadzieję, że da się to wyleczyć, że będzie jak dawniej.
Po kilkunastu minutach, gdy się " ogarnęłam " wróciłam do sali w, której znajdował się ojciec.
- Przyniosłam ci kanapkę i gorącą herbatę- Powiedziałam podając mu gorący kubek.
- Dziękuje. Połóż na stoliku - Powiedział patrząc na mnie.
- Tato. Powiedź mi tylko. Da się to wyleczyć tak? - Powiedziała z nadzieją.
- Tak słonko. Nie martw się. Będzie dobrze - Pocieszał mnie ojciec.
Po kilku godzinach położyłam się koło niego na tym małym szpitalnym łóżku. Byłam zmęczona. Miałam ochotę się tylko położyć i zasnąć. I tak się stało. Po chwili spałam jak małe dziecko.
I jak podoba się rozdział? Jak myślicie jak potoczą się sprawy Jade i jej ojca? Niedługo się dowiecie <33